***
Próbowałam krzyczeć, ale bezskutecznie. Szarpałam się na wszystkie strony. Kiedy wyjął nóż z kieszeni błękitnej marynarki, zaczęłam płakać i całe życie przeleciało mi przed oczami. Nie sądziłam, że kiedykolwiek sobie tak pomyślę, ale wtedy potrzebowałam Billa najbardziej na świecie. Uratuj mnie, ty cholerny demonie!
Nagle poczułam, jak ogromny ból przeszywa moje ciało. Pisnęłam najgłośniej jak potrafiłam, ale wielka ręka chłopaka tłumiła mój krzyk. Gideon ranił mój obojczyk, następnie skierował nóż na twarz. Próbowałam się domyślić, dlaczego to robi. Czym zawiniłam? Czemu ja?
- Niedługo dołączysz do swojego braciszka - zaśmiał się złowieszczo. Poczułam krew, która zaczęła spływać po mojej twarzy. Myślałam, że to już koniec, ale wtedy zobaczyłam, że drzwi otwierają się na oścież. Byłam tak osłabiona, że ledwo widziałam i słyszałam mojego wybawcę, ale jakaś część mnie podpowiadała mi, że był to Bill. Niestety nie zdążyłam się tego dowiedzieć, bo z powodu obrażeń straciłam przytomność.
Obudziłam się, czując czyjąś rękę na moim policzku. Otworzyłam leciutko oczy i zauważyłam Billa, który siedział obok mnie. Czy on płakał?! Najwidoczniej czytał mi w myślach, bo w mgnieniu oka otarł łzy.
- Nawet nie wiesz, jak się o ciebie martwiłem - powiedział, widocznie wzruszony z powodu mojej pobudki. Uśmiechnęłam się. Rozejrzałam się wokół. Byłam w domu, w łóżku, przykryta kołdrą. Zmusiłam się, żeby wstać. Bill trochę mi pomógł. Zerknęłam w lustro. Wyglądałam jak siedem nieszczęść. Wiedziałam, że blizny na ciele jak i na psychice zostaną mi do końca życia. Samotna łza popłynęła po moim policzku. Blondyn objął mnie od tyłu, a ja miałam poczucie, że tego właśnie w tej chwili potrzebowałam.
- Przepraszam. Gdybym zareagował wcześniej... - zaczął mówić, spoglądając na mnie z poczuciem winy.
- Nie. I tak mam szczęście, że moim chłopakiem jest demon, co umie mi czytać w myślach - zaśmiałam się, a on mi zawtórował. Po chwili jednak stanął osłupiały.
- Czy ty nazwałaś mnie swoim chłopakiem? - wydukał.
Wytrzeszczyłam oczy, ale po chwili uśmiechnęłam się. Długo się zastanawiałam, ale w końcu zdecydowałam się na to, by cmoknąć go w usta. Był to krótki buziak, ale sprawił mu wiele radości. Szczerze? Ja też nie byłam specjalnie nieszczęśliwa. Ba, nawet byłam troszeczkę zadowolona. TROSZECZKĘ.
- Musimy to powtórzyć - mrugnął do mnie.
- Nie wiem, czy wciąż będziesz mnie uważał za wyjątkowo śliczną. Te blizny... - mówiłam, próbując zatrzymać płacz.
- Nie, nie, nie. Zależy mi na tobie. Te blizny nie niwelują twojego piękna w żadnym stopniu. Wiesz... Na początku traktowałem ten związek jako zabawę... Potem zacząłem się podlizywać poprzez te miłe gesty... Ale teraz rozumiem, że nie zamienił bym cię na żadną inną dziewczynę. Bo ja... kocham cię, Mabel.
Minęło już sporo czasu od śmierci Dippera. Gdy spotkaliśmy się po raz pierwszy od tylu lat, nie wiedziałam, że kiedykolwiek coś takiego usłyszę. Czułam, że to tylko zabawna dla niego gra, lecz później... Wszystko się zmieniło. Nigdy nie myślałam, że zaprzyjaźnię się z demonem, ale żebym czuła do niego coś więcej? Chciałam się opanować, powiedzieć: ,,nie''. Tylko, że... nie lubiłam kłamać.
- Wiem - odparłam tylko, po czym uśmiechnęłam się.
Następne dni mijały nam spokojnie. Obejrzeliśmy kilka komedii romantycznych (wiedziałam, że dla Billa to było prawdziwe poświęcenie). Potem, kiedy przyszło mi oglądać z nim horror, myślałam, że się posikam ze strachu. Wolałabym uniknąć takiego wstydu. Wystarczyło mi to, że zobaczono mnie nagą, ponieważ nie zamknęłam drzwi od łazienki. Ech, myślałam, że ten głupek zapomni o tym incydencie, ale wciąż się ze mnie nabija z tego powodu.
Pewnego wieczoru zadzwoniła do mnie Grenda. Miała głos jak z zaświatów. Poprosiła mnie, żebym szybko do niej przyjechała. Wzięłam ze sobą Billa, ubrałam trampki i wykonałam prośbę koleżanki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz